601 777 738
Rejestracja telefoczniczna

Wspólny rytm

Za trzy miesiące chcę wyjść za mąż, ale boję się, czy z moim chłopakiem jest wszystko w porządku. Od początku współżycia jest z nami inaczej niż mówią mi koleżanki o swoich chłopakach. Tam to zawsze chłopak ciągnie dziewczynę do łóżka, a u nas jest dokładnie odwrotnie. Mój luby nie ma ochoty na seks częściej niż raz na dwa tygodnie. Czasem próbuję go namówić na częstsze stosunki, ale on nie zawsze chce się na to godzić. Tak jest od początku naszej znajomości i to niezależnie od tego, czy są wakacje. czy nie, czy jest zmęczony, czy wypoczęty. Miałam przed nim dwóch innych chłopaków, to wiem, że moje koleżanki wcale nie kłamią z tym seksem u swoich sympatii. Jest jeszcze coś, co martwi mnie szczególnie. Seks często kończy się u niego brakiem wytrysku. Twierdzi, że nie ma takiej potrzeby, a ja uważam, że to wynika z tego, że nie podniecam go dostatecznie mocno, albo, że mnie nie kocha. Ja go kocham i chciałabym kochać się z nim codziennie. On też mówi mi, że mnie kocha, ale kochać się ze mną nie chce.

Kochanie się w sensie zaangażowania emocjonalnego i uczuciowego nie jest synonimem kochania się w znaczeniu fizycznym, to jest częstotliwości odbywania stosunków seksualnych. Nie powinnaś tych pojęć mylić. Rytm kontaktów seksualnych wyznaczony jest między innymi temperamentem i poziomem libido, a te w dużej mierze uwarunkowane są biologicznie i niewiele tu można wskórać perswazją, czy nakłanianiem partnera do wzmożonej częstotliwości współżycia. Efekt takich działań jest z reguły odwrotny do zamierzonego: partner zamiast kochać się częściej, ma zdecydowanie mniejszą potrzebę współżycia niż ta, którą miał wyjściowo. Towarzyszą temu często zaburzenia wzwodu członka, albo problemy z wytryskiem nasienia - głównie w postaci opóźnionej ejakulacji lub jej braku. To nie jest prawda, że Twój partner nie chce się z Tobą kochać, on nie chce się z Tobą kochać z taką częstotliwością, z jaką Ty chcesz to robić. Nieprawdą jest też, że brak ejakulacji jest synonimem braku miłości, czy braku akceptacji Twojej osoby. Problem w Twoim przypadku polega na tym, że przyjmujesz własny typ reaktywności seksualnej i własny poziom potrzeby współżycia za standard do którego powinien dorównać Twój partner. Sprawę dodatkowo komplikują Twoje wcześniejsze doświadczenia seksualne i standardy sugerowane przez Twoje koleżanki. Tymczasem norma seksualna jest w tym zakresie bardzo szeroka i mieścisz się w niej zarówno Ty, jak i Twój partner.  Kolejna sprawa, która ma niekorzystny wpływ na Wasz związek, to Twoje przekonanie, że każdy kontakt seksualny powinien kończyć się wytryskiem nasienia. To nieprawda: współżycie seksualne nie musi kończyć się orgazmem i reguła ta dotyczy obu płci. Przekonanie, że idziemy do łóżka po to, żeby szczytować i dostarczyć orgazm partnerce sprawia, że seks tratowany jest jak pewne zadanie do wykonania. A często tam, gdzie zaczynają się zadania kończy się przyjemność.
 
 
 
Ślósarz, W. Seksuolog odpowiada na listy Czytelników. Wspólny rytm.Gazeta Wrocławska, 25.4.2003, s.35', '2003-04-25',