Jestem młodą mężatką. Od paru lat chodzę do ginekologów i psychologa i nie widać końca moich problemów. Od początku małżeństwa mam właściwie dwa problemy. Po pierwsze chciałabym chcieć. Seks nie sprawia mi takiej przyjenmości jak we wczesnym okresie narzeczeństwa, a ja sama nie wykazuję prawie żadnej chęci współżycia.
Po drugie prawie zawsze po stosunku odczuwam ból w pochwie. Kilku ginekologów podczas wielu badań niczego się nie dopatrzyło. Mówili mi, że jestem zdrowa, ale w środku jestem mała i wąska. Według mnie to jest kwestia rozmiaru członka (fallus mojego męża ma chyba ze 20 cm) i kwestia tego, że cewka moczowa w czasie stosunku jest przyciskana do kości łonowej. Potem po stosunku jak sikam, to mnie boli jakbym miała zapalenie pęcherza, Pragnę dodać, że mąż bardzo dba o miej potrzeby. Kochamy się tak, że najpierw on pieści mnie po francusku, a potem, jak już przeżyję orgazm, mamy normalny stosunek. Dziwne jest to, że podczas stosunku jestem sucha, a przy tych pieszczotach wilgoć się pojawia, ale potem w czasie stosunku wystarcza jej może na 2 minutki. Bardzo chciałabym uratować nasze małżeństwo, bo wszystko jest super, tylko ten seks nam nie wychodził.
Skoro ginekolodzy nie dopatrzyli się żadnych chorób w obrębie narządów płciowych, które mogłyby wpływać na Twoją sprawność seksualną, to znaczy, że problem ma podłoże psychologiczne. Twoje kłopoty pojawiły się najprawdopodobniej w odwrotnej kolejności, niż je wymieniłaś. Znaczy to, że najpierw odczuwałaś ból w czasie stosunków seksualnych, a potem dopiero przestało Ci się chcieć. Na początku warto trochę odmitologizować Twoje wyobrażenie na temat budowy anatomicznej narządów płciowych kobiety i mężczyzny i ich wzajemnego dostosowania. Z jednej strony fakt, że członek Twojego męża, ma 20 cm długości we wzwodzie oznacza, że mieści się on w górnej granicy normy. Z drugiej strony ginekolodzy mówili wprawdzie, że Twoja pochwa jest wąska i drobna, ale nie stwierdzili żadnego infantylizmu, czy niedorozwoju w jej kształtach i funkcjach. Oznacza to tylko tyle, że budowa Twoich narządów płciowych też mieści się w granicach normy. Te nieznaczne różnice między górną granicą normy w przypadku fallusa Twojego męża i dolną granicą normy w przypadku Twojej waginy można zniwelować modyfikując pozycje współżycia. Wydaje się jednak, że problem w Waszym przypadku nie tkwi w rozbieżności w budowie anatomicznej narządów płciowych, ale w stylu współżycia. Spróbujcie zrobić tak, że z chwilą uzyskania nawilgotnienia pochwy pieszczoty francuskie Twojego męża skończą się, a zacznie się stosunek. Potem po stosunku, jeżeli nie zakończy się on Twoim orgazmem, a będziesz odczuwała taką potrzebę, możesz poprosić swojego partnera, żeby popieścił Cię oralnie. Warto pamiętać, że proces lubrakcji (nawilgotnienia) kończy się z chwilą przeżycia przez kobietę orgazmu, stąd też mogłaś odczuwać ból w czasie stosunku w tych przypadkach, kiedy rozpoczynał się on po Twoim szczytowaniu.
Ślósarz, W. W trosce o dobro małżeństwa nie wyolbrzymiajmy problemów. Zacznij od początku. Słowo Polskie. Gazeta Wrocławska, 12.12.2003, s.23', '2003-12-12',