Od roku mamy w domu internet i powoli zaczynam przeklinać dzień, kiedy zgodziłam się na zainstalowanie go. Z każdym miesiącem mąż spędza przed monitorem coraz więcej czasu.
Jesteśmy młodym małżeństwem, nie mamy jeszcze dzieci, a czuję, że on coraz mniej mnie kocha i coraz rzadziej ma ochotę na współżycie ze mną. Ostatnio namówił mnie na taką niby zabawę. On wchodzi na czat seksualny, przedstawia się jako dwudziestoparolatek (tak jest w istocie) i czeka aż jakaś dziewczyna odpowie na jego propozycję rozmowy. Potem się zaczyna. On pisze na przykład do niej żeby go possała, ona odpisuje, że bardzo to lubi i jeszcze nigdy nie robiła tego z takim dużym członkiem, potem on pisze, żeby wypięła pośladki i będą się kochać od tyłu, ona, że czuje go w sobie bardzo dokładnie, potem on, że chce skończyć w niej, ona, że marzy tylko o tym, itd. W czasie tej korespondencji mąż ma wzwód członka, pobudza go sobie ręką, albo każe mi to robić. Po wytrysku wyłącza komputer i jakby nigdy nic idzie do łazienki myje się i idzie spać. Po takim czymś czuję się tak jakby mnie zdradził.
Masz prawo tak się czuć, bo wygląda na to, że to, co się dzieje w Twoim małżeństwie wymknęło Ci się spod kontroli i stanowi pewną patologię seksu partnerskiego. Zabawał, którą zaproponował Ci mąż jest wirtualną formą seksu grupowego, czyli zachowania polegającego na współżyciu seksualnym z kilkoma partnerami jednocześnie lub wymienianiu partnerów w obecności innych. Seks grupowy jest przejawem seksu ludycznego, czyli zachowań łączących cechy gry i zabawy. Typowa przy tym jest postawa wyrażająca bezinteresowność, powtarzalność i konieczność, przy jednoczesnym braku powagi i swobodzie. Sam akt płciowy i osoba partnera odgrywa przy tym podrzędną rolę, stając się niejako elementem uzupełniającym. Twój mąż najprawdopodobniej wcześniej przez jakiś czas sam, bez Twojej wiedzy, masturbował się przed komputerem. Onanizm z wirtualną partnerką sprawiał mu przy tym więcej przyjemności niż stosunki seksualne z Tobą. Dobitnie świadczy o tym fakt, że w ostatnim okresie mąż z jednej strony coraz więcej czasu spędza przed monitorem, a z drugiej coraz rzadziej ma realne kontakty seksualne z Tobą. O tym, że Wasze stosunki seksualne w małżeńskiej alkowie schodzą na plan drugi i stopniowo wypierane są przez seks z wirtualnymi kobietami świadczy fakt, że partner umiejętnie wciągnął Cię w swoje gry i zabawy seksualne. Z tego co piszesz, w jego przypadku kończy to się zaspokojeniem potrzeby seksualnej, czyli Ty sama stałaś się też częścią tej jego zabawy, a Twoje potrzeby seksualne nie interesują go i nie są przez niego zaspokajane. Jest jedna dobra rzecz w Waszej aktualnej sytuacji. Wirtualna korespondencja Twojego partnera daje Ci możliwość poznania jego potrzeb seksualnych, preferencji i oczekiwań. Mogłabyś spróbować zaspokajać te potrzeby w Waszej sypialni, przy jednoczesnym, kategorycznym żądaniu ograniczenia jego czasu spędzanego przed monitorem.
Ślósarz, W. Seksuolog odpowiada na listy Czytelników. Internet w sypialni. Gazeta Wrocławska, 5.9.2003, s.19', '2003-09-05',